Semiotyka kultury

Wrażliwi krytykanci i royal baby, czyli o semiotyce komentarzy internetowych.

Chciałabym zadać Ci pytanie. Czy zdarzyło Ci się kiedyś pójść na mecz piłki nożnej z transparentem „Nie interesuje mnie piłka”? Jeśli właśnie odpowiedziałeś twierdząco, nie musisz czytać dalej. Jeśli jednak pomyślałeś, że zadałam Ci absurdalne pytanie, a chodzenie na mecz z takim transparentem byłoby bez sensu – masz rację! Jednak musisz wiedzieć, że istnieje na świecie miejsce, w którym tego typu zachowania są na porządku dziennym. Witaj w internecie!

O hejterach i komentarzach pełnych nienawiści, które zatruwają internet, mówiono już wiele. Znacznie wdzięczniejszym tematem są dla mnie komentarze użytkowników „pozornie niezainteresowanych wiadomością”. Są to tacy użytkownicy, którzy w swoich komentarzach dają to zrozumienia, że komentowana wiadomość nie jest interesująca ani istotna, a jednak poświęcają czas na lekturę i pozostawienie komentarza. Dlaczego tak się dzieje? Kim są?

W tak zwanym „realu” nikt nie poświęca swojego czasu ani uwagi na wyrażanie braku zainteresowania sprawą. To trochę tak, jakbyśmy chodzili do kina na filmy, o których z góry wiemy, że nie mogą nas zainteresować. Tylko po to, by móc powiedzieć: „byłem i mi się nie podoba. Beznadziejny film.” Bez sensu, prawda? Co innego w internecie – tam wyrażanie swojego braku zainteresowania jest bardzo powszechną praktyką. W internecie, okazywanie braku zainteresowania  stało się jednym ze sposobów na budowanie naszej tożsamości jako uczestników kultury. Za pomocą komentarzy oznajmiamy światu, że nie interesują nas wiadomości dotyczące narodzin dziecka piłkarza/wybór nowej miss/wyniki Eurowizji. Robimy to, ponieważ tak naprawdę chcemy powiedzieć coś o nas samych i o tym, jak uczestniczymy w internetowej popkulturze.

Aby dowiedzieć się więcej o tym, kim są „pozornie niezainteresowani” komentatorzy poświęciłam kilka chwil na lekturę komentarzy jednego z medialnych wydarzeń ostatnich tygodni, a mianowicie narodzin córki Roberta i Anny Lewandowskich. Przejrzałam dziesiątki komentarzy, a ich lwią część stanowiły komentarze użytkowników, którzy wyglądali na mało zainteresowanych czytanym artykułem. Okazało się, że tacy pozornie niezainteresowani komentatorzy mają pewne cechy wspólne, a ich profile układają się w logiczną całość.

Typologia niezainteresowanych komentatorów

Profile pozornie niezainteresowanych komentatorów mówią nam sporo o strategiach uczestnictwa w internetowej (pop)kulturze. Niektórzy użytkownicy mają poczucie, że internet jest pełen spraw nieważnych i nieistotnych oraz odwraca naszą uwagę od tego, co wartościowe – ich strategię można określić jako nawoływanie do „bycia ponadto”. Przeciwnie, inni użytkownicy nawołują do uczestnictwa bardziej zaangażowanego (intelektualnie bądź emocjonalnie), które pozwoli nam na weryfikowanie treści lub docieranie do ich „głębokiego znaczenia” i pewnego moralnego przekazu. Ważną kwestią jest również wiarygodność „internetowej popkultury” – czy nie jest aby jedynie marketingowym produktem i sztucznym tworem? To pozwoliłoby zachować pewną obojętność wobec tego typu treści. Istnieją jednak grupy użytkowników o dokładnie przeciwnej strategii – nawołują oni do większej empatii.

KULTURALNY SNOB jest internetowym odpowiednikiem tych osób, które mają słabość do podkreślania własnej wyższości intelektualnej i kulturowej. Łatwo ich rozpoznać. Gdy w towarzystwie przyjaciół toczą się niezobowiązujące rozmowy na temat Eurowizji, Tańca z Gwiazdami lub Klanu, cynicznie przysłuchują się rozmowie, po czym uśmiechają się ze współczuciem i odpowiadają: „Wybaczcie, ale nie jestem na bieżąco.  Od 10 lat nie mam telewizora w domu”. W internecie są bardziej bezpośredni – lubią podkreślać „zwyczajność” komentowanych wydarzeń i osób, które w ich opinii wcale nie zasługują na medialne zainteresowanie – brakuje im bowiem talentu/wykształcenia/klasy. Mają wyraźny problem z polską „plebejskością”, do której – rzecz jasna – się nie zaliczają. Od czasu do czasu poprawiają sobie samopoczucie podczytywaniem i komentowaniem nic-nie-wnoszących artykułów. Poniżej kilka przykładów tego typu komentarzy:

  • Zdziwiona jestem, że piszecie ze jest wykształcona. Myślałam, ze to prosta (bardzo) dziewczyna z charakterem typu „ciocia-rada”. Ale z całego serca życzę jej szczęścia i jeszcze większego bogactwa 🙂 (Mini
  • Gdzie ? W Betlejem? Bo nadaliście temu rangę urodzin królewskich. (Gość
  • Mam to gdzieś, ale przynajmniej szacun za to piękne imię rodem z polskiej literaury, a nie jakąś Dżesikę, Fabiana czy Brajana. (Bolo)

CYNICZNY SPISKOWIEC nie ufa mediom i autorytetom. Ma poczucie, że wszystkie znane osoby zostały sztucznie wylansowane przez medialnych potentatów i ekspertów od PR. Niejedno przecież już widział i swoje wie! Właściwie nie rozumie po co ten cały medialny szumskoro wszyscy jesteśmy tylko pionkami nabijającymi internetowe słupki. Kilka przykładów:

  • (…) mnie najbardziej denerwuje to, że wszystkie serwisy i media lansują żonę Roberta Lewandowskiego. Ludzie wolą jak się lansuje kogoś, kto ma coś do powiedzenia, jakąś osobowość. Ania jej w moim odczuciu nie ma i mam wrażenie że wszystko co robi, jest z góry zaplanowane przez ludzi z PR. (Marta)
  • Ludzie, spokojnie, Robert złapie kontuzję, lub będzie miał obniżkę formy i skończy się uwielbienie. Pamiętacie, jak było z Małyszem? A teraz? Nie, żebym im tego życzyła, ale takie jest życie. (Ika)

POZORNIE WSPÓŁCZUJĄCY potrafi zrozumieć problemy i potrzeby innych. Jest obdarzony wyjątkowym talentem przemycania ukrytej krytyki w słowach pocieszenia i troski. Niczego nikomu nie zazdrości, ponieważ ma poczucie moralnej wyższości. Ewidentnie tęskni za dawnymi czasami, kiedy ludzie byli wobec siebie serdeczniejsi, a zostawiając tu i ówdzie miłe komentarze, próbuje przenieść trochę uprzejmości i troski wobec bliźniego do świata internetu. Poniżej przykłady:

  • Gratulacje… Tylko błagam niech zajmą się córeczką, a nie znowu wszystko na pokaz. (Gość
  • Przecież ich dziecko nigdy nie zazna prawdziwego życia , będzie żyło w Matrixie. (Edward

OBURZONY SPOŁECZNIK cierpi na ogromne poczucie niesprawiedliwości. Jest internetowym odpowiednikiem tych osób, które strofują niejadków lub niedojadających oskarżycielskim tonem „A dzieci w Afryce głodują„. Ma poczucie misji – pragnie wytłumaczyć światu różnicę pomiędzy tym, co ważne a tym, co błahe. „Społecznik” spędza wiele czasu na tropieniu takich nic-nie-wnoszących informacji i przypominaniu czytelnikom o „prawdziwych” problemach i zagrożeniach, którym należałoby poświęcić zdecydowanie więcej uwagi. Poniżej przykłady:

  • To fajnie, że urodziła. Jednak myślę, że Polacy mają teraz poważniejsze problemy na głowie niż poród Lewandowskiej. (Piotr)
  • Ale wy jesteście smętni, są ciekawsze, ważniejsze rzeczy na świecie jak głód, wojny, islamizacja, tym należy się martwić i rozmawiać, a nie o popierdółkach lewych. (Jaruś)
  • Nie żebym coś do tych ludzi miał, ale są o wiele ważniejsze tematy – np. wprowadzane cichaczem GMO, przygotowania do wprowadzenia podatku katastralnego (…), ale Wy się kłóćcie o pierdoły związane z naszym odpowiednikiem medialnym monarchii brytyjskiej. (Uważny)

W Polsce wszyscy internetowi krytykanci zostali zbiorowo określeni mianem „hejterów”. To określenie spowodowało, że zostali potraktowani jako internetowi barbarzyńcy, prymitywni i niezdolni do uczestnictwa w kulturze. Wielka szkoda! Praktyki kulturowe w internecie, a więc również komentarze mogą być bowiem prawdziwą kopalnią wiedzy. Wiedzy na temat ukrytych oczekiwań komentatorów wobec internetowej popkultury oraz na temat ich wyobrażenia o samych sobie. 

A Ty? Jakim niezainteresowanym komentatorem jesteś?

2 komentarze

  1. Tak naprawdę czasem chodzi o to, żeby odwlec chwilę zamknięcia facebooka. Jak nie ma nic ciekawego, można skomentować nieciekawe. Zresztą – częściej chyba komentuje się komentarze innych niż sam post główny, a więc zainteresowanie jest skierowane na innych odbiorców posta, nie na jego samego.

    Polubienie

  2. Czasami wydaje mi się, że kwestia „nie znam się, ale się wypowiem”, albo po prostu „się wypowiem”, w wielu przypadkach wygląda też tak, że ludzie przeczytają sam tytuł czy lead i skrytykują, nie czytając całości… Bo przecież z góry wiedzą co tam znajdą i nie będzie to zgodne z ich przekonaniami…

    Polubienie

Dodaj komentarz