Semiotyka kultury

Pracuję, więc jestem – czyli nowe mitologie pracownicze.

Czym się zajmujesz?” jest jednym z pierwszych pytań, które zadajemy nowo poznanym rozmówcom. Wymiana informacji dotyczących uprawianego zawodu może być jedynie grzecznościową formą zabicia czasu i niezręcznej ciszy, jednak wielokrotnie jest czymś znacznie więcej. Większości zawodów przypisujemy pewne znaczenia, które dotyczą ich ważności, elitarności czy społecznej użyteczności. 

Popkulturowe narracje, których dostarczają nam prasa, telewizja i media społecznościowe wyznaczają pewne wzorce, które będą podpowiadać nam czy określony zawód jest pożądany i ciekawy czy może raczej postrzegamy go jako wielkie nieszczęście lub karę. O pracy mówimy i piszemy dużo, tym samym przyczyniamy się do rozwoju nowych pracowniczych mitologii

PRACUJĘ, WIĘC JESTEM

Ostatnio o pracy mówimy nawet wtedy, gdy wcale o niej nie mówimy. Dzięki popularnym internetowym i analogowym „plannerom” możemy zaplanować wszystko – posiłki, kąpiele a nawet „rytuały szczęścia” (tutaj). Innymi słowy, „wreszcie” możemy wprowadzić deadlajny do tej sfery, która jeszcze niedawno mogła być po prostu słodkim leniuchowaniem. Idea produktywnego odpoczynku i „kreatywnej” organizacji sprawiła, że deadlajny zapanowały również nad naszym już-nie-do-końca wolnym czasem. Jak to możliwe? Dlaczego tak wiele dziedzin naszego życia uległo „upracowieniu”? Być może dlatego, że wielu z nas chce być profesjonalistami, nie ważne w jakiej dziedzinie.

Upracowieniu ulegają wszystkie czynności czasu wolnego. Bieganie zmieniło się w określony horyzontami celów i wyników jogging. Efektywność rowerowej przejażdżki oceniają na bieżąco różnorodne aplikacje, a miesięczniki dla fanów kolarstwa są pełne wykresów tlenowych i tabel treningowych. Nawet spacerowanie zmieniło się w power walking: energiczny, akcentowany wymachami rąk marsz.” (źródło)

Wszechobecne upracowienie,  o którym dla Wyborczej pisał Michał Wachnicki, sprawia, że prosta opozycja praca versus czas wolny traci na kulturowej aktualności. Dotychczas, to właśnie dzięki tej opozycji łatwo nam było odróżnić nieprzyjemną i obowiązkową pracę od przyjemnego i nieobowiązkowego odpoczynku. Nagle okazało się, że odpoczynek powinien być bardziej profesjonalny i nieprzypadkowy, zaś o pracy nie wypada już mówić jako o nieprzyjemnym obowiązku. W rozwiniętych społeczeństwach praca nie powinna być karą, lecz szansą. O tym, jak zmienia się dyskurs wokół pracy, która powoli zaczyna być nazywana mianem daru jakiś czas temu pisał na swoim blogu dr hab. Marcin Napiórkowski.

„Strukturalna analiza ulotki McDonald’s sugeruje wyraźnie, że ten świat powoli zostawiamy za sobą, przechodząc do modelu, w ramach którego praca staje się darem, okazją, szansą, przestrzenią rozwoju…” Mitologia Współczesna

Praca nie jest już karą, przeciwnie powinna być czymś ekscytującym i rozwijającym – w końcu jak mawiają znani i szanowani coache „sky is the limit”. Jeśli nie należycie do grona obdarowanych przyjemną pracą szczęściarzy i nie udało Wam się znaleźć pochłaniającego zajęcia, które uwielbiacie, to z pewnością najzwyczajniej zabrakło nam fantazji albo wiary w siebie. W tej coachingowo-motywacyjnej narracji, praca powinna być przyjemna niczym próżnowanie i rozwijająca niczym ulubione hobby. Jednak pamiętajcie – przyjemna praca jest dostępna tylko dla odważnych, którzy nie boją się marzyć i wyjść ze swojej sfery komfortu. Na naszych oczach odżywają stare mądrości głoszące, że „do odważnych świat należy” lub, nieco bardziej finezyjnie: „kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana”.

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana – przypomina nam Weronika Marczuk-Pazura z okładki magazynu Sukces.

MIT NR 1 – O SZCZĘŚCIU KORPO-WYZWOLEŃCA

Nawiązując do odwagi i przebojowości, listę nowych mitów pracowniczych otwiera mit o szczęściu korpo-wyzwoleńca. Korpo-wyzwoleniec był pracownikiem konsekwentnie wspinającym się po korpo-drabinie, kolekcjonował premie i służbowe samochody, jednak na jednym z wyższych korpo-szczebli dopadł go smutek, zmęczenie lub pustka. Korpo-wyzwoleniec postanowił się wówczas więc wykazać się tą samą przebojowością, która dotychczas wykorzystywał na etacie i…zacząć wszystko od nowa. Hodować alpaki, sprzedawać sery i odnawiać buty.

„Maria Ziółkowska i Marcin Kucharski, specjaliści od finansów, przez 7 lat mieszkali w Warszawie. Mieli świetną pracę w Grupie Żywiec, doskonałe zarobki, ciasną kawalerkę i dwa kilkunastoletnie samochody.” (źródło)

Znany dziennikarz nagle zaczyna prowadzić sklep z serami, znamy przecież takie przypadki. One są coraz częstsze. To taka ucieczka ku czemuś bardziej pierwotnemu i naturalnemu. To objawia się bardzo mocno w chęci stworzenia czegoś nowego. Od podstaw – mówi Maciej Kawiński (…)” (źródło)

„Obie rzuciły menedżerskie stanowiska i zaangażowały się w zakładanie firmy, nie do końca wiedząc, co z tego może wyjść. – Zaczęło się od małej hodowli południowoamerykańskich alpak na Podkarpaciu pod Krosnem (…)” (źródło)

„Wtedy zrozumieli też, że wielu ludzi, jakich znają w Polsce, nie jest szczęśliwych, bo albo utknęli w przeszłości, bolejąc nad tym, że czegoś nie zrobili, albo wybiegli w przyszłość, ciągle chcąc więcej. Żeby być szczęśliwym, trzeba być tu i teraz.” (źródło)

Bohaterowie mitu o korpo-wyzwoleniu wykazują się odwagą i postanawiają poddać się próbie – zrezygnować z wygodnego etatu i wcielić w życie wartości, które zawsze były im bliskie. Hodowla alpak, podróżowanie czy produkcja serów stają w tej opowieści znakami pierwotnej prawdy i wartościowej pracy, która przywraca bohaterom sens życia. Wartościowa praca to często praca fizyczna bądź twórcza, innymi słowy jest to taka praca, która będzie negacją zawodowej rutyny dopadającej nas zza biurek. Odwaga korpo-wyzwoleńców została nagrodzona –  odnieśli (ponowny) sukces, znaleźli szczęście, a na dodatek ich praca jest etyczna i ekologiczna!

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że mit o korpo-wyzwoleńcu jest opowieścią o tym, że korporacje są złe i przeszkadzają nam w osiągnięciu prawdziwego szczęścia, prawda? Wcale tak nie jest! Otóż, nauka płynąca ze szczęśliwych opowieści o alpakach i serach dotyczy raczej tego, że praca musi nam sprawiać przyjemność oraz być zgodna z naszymi ideałami. Musimy wierzyć w to, co robimy i poszukiwać wyzwań. Musimy zrezygnować ze stabilizacji (która w tym przypadku była nudną korporacją). Musimy wyjść ze sfery komfortu i żyć z pasji! No tak, kto by pomyślał, że futrzaste alpaki mogą mieć coś wspólnego z coachingiem, darmowymi stażami i pogonią za marzeniami…

Nie daj się zwieść – alpaka może być zamaskowanym coachem!

mit nr 2 – o człowieku, który wygrał z czasem

Drugi ze współczesnych mitów pracowniczych jest związany z czasem. Czasu jest zawsze za mało, a doba się przecież nie rozciągnie – mawiamy dodając sobie otuchy. W głębi duszy lubimy od czasu do czasu pochwalić się brakiem czasu, chociażby po to żeby powiedzieć światu o tym, że mamy interesujące i pełne wyzwań życie. I właśnie o tym, między innymi, opowiada nam mit o człowieku, który wygrał z czasem. 

„Michał to start-upowiec z powołania, zawodowy komentator zjawisk związanych z internetem, ale też muzyk, bloger oraz filmowiec amator. Nic więc dziwnego, że poszukuje technologii, które są innowacyjne, pobudzają kreatywność i mają dość energii by niezawodnie wspierać go w wyzwaniach intensywnej (nie)codzienności.” (źródło)

„Praca w nowym stylu to wiele zadań naraz, które wymagają realizacji „tu i teraz”. (…) dostrzega te zmiany na rynku i oferuje produkty, które odpowiadają na potrzeby użytkowników biznesowych, którzy szukają przenośnych wysokiej klasy urządzeń – łączących wiele funkcjonalności w jednym.” (źródło)

Na potrzeby tego postu nazwijmy człowieka, który wygrał z czasem, po prostu Jarkiem (wszelka zbieżność imion jest przypadkowa). Jarek pracuje nieprzeciętnie dużo, ale nie chce rezygnować ze swoich pasji i pełnego wyzwań stylu życia. Podobnie jak twórcy aplikacji mobilnych oraz firmy produkujące lekkie laptopy z wytrzymałą baterią, Jarek wierzy, że pracując sprytniemądrze, będzie pracował mniej i starczy mu czasu na wszystko. Czy wy też zastanawialiście się po co się męczyć siedząc przy biurku, na wygodnym ergonomicznym fotelu, skoro firmą można zarządzać efektywnie nawet z taksówki? Przecież nie od dziś wiadomo, że siedzący tryb życia jest niezdrowy. Poza tym siedzenie zabiera nam mnóstwo czasu! Czasami nawet więcej niż 8 godzin dziennie!

Co innego praca w biegu, na plaży i w podróży. I od razu jest ładnie, słonecznie, zdrowo, efektywnie i mobilnie, innymi słowy – jest bardziej smart i troszkę mniej hard. Na pierwszy rzut oka mit o człowieku, który wygrał z czasem jest opowieścią o wolności. Wolności od niewygody fotela i biurka, które wprowadzają do naszego życia 8-godzinną rutynę. Wolność zamieniliśmy na bycie smart – sprytne technologie pozwoliły nam wygrać z czasem i nareszcie możemy łączyć pracę z odpoczynkiem.

„Dopiero nam – ludziom XXI wieku – zachowanie Łęckich i Wokulskiego wydaje się nieracjonalne. Powód? Podczas gdy nasi przodkowie uważali próżniactwo za cnotę, a pracę za zło konieczne, my odwrotnie – bezczynność kojarzymy z porażką, a pracę cenimy wyżej niż odpoczynek. Co więcej, elity dzisiejszego świata pragną pracować jeszcze bardziej niż my – szaraczkowie.” (źródło)

Sęk w tym, że opowieść o Jarku i innych ludziach, którzy wygrali z czasem nie jest historią o wesołym próżnowaniu. Jest raczej smutną opowieścią o tym, że prawdziwym przywilejem dzisiejszego świata jest praca nieograniczona czasem ani miejscem. Mobilna praca i oderwanie od biurka stały się znakami życiowej i zawodowej zaradności i życia w stylu smart. Praca nie jest już ograniczona miejscem ani czasem. To dlatego nasze mieszkania zamieniają się w domowe biura, zaś niektóre biura zaczynają przypominać kolorowe i wesołe świetlice.

Biuro Znanylekarz.pl
Biuro Google

nowe mity, stare problemy

Mit korpo-wyzwoleńca i mit o człowieku, który wygrał z czasem są tylko dwoma przykładami zmian zachodzących we współczesnym dyskursie wokół pracy. Bądźcie czujni, gdy kolejny znajomy opowie Wam o wspólnym koledze, który odszedł z korporacji i zaczął projektować pluszowe jednorożce. Zachowajcie czujność również wtedy, gdy znany dziennikarz opowie Wam w reklamie, że wcale nie musicie pracować ciężko przy biurku, a fajny i szybki smartfon może uwolnić Wasze plecy od niewygody ergonomicznego krzesła. Bądźcie smart i miejcie się na baczności!

1 komentarz

  1. Ja się ostatnio łapię na tym, że bardzo dużo planuję, mam te wszystkie planery i cuda nie widy, wpisuje do nich plany ale moje życie jest takim chaosem że nie mogę większości zrealizować. A może to i dobrze? Może ważniejsze w życiu jest to by cieszyć się chwilą?

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: